Może to i BRO wyrobił sobie najbardziej fejmową ksywkę spośród wszystkich młodych kotów, ale jednak jest pewna osoba, która nie tylko dorównuje, ale nawet przebija go pod względem wywołania poruszenia na polskiej rapscenie. Tyle że trudno powiedzieć, czym ten wstrząs tak naprawdę został wywołany.
Nie to, że nie lubię HuczuHucza czy uważam go za marnego grajka. Wprost przeciwnie- podobają mi się jego klimaty, a gdy usłyszałem ,,Po Tej Stronie Raju’’ stałem się nawet jego fanem, jednak spójrzmy prawdzie w oczy- mieszkaniec Trójmiasta nie wyróżnia się przecież niczym, spośród tysięcy innych, którzy podobnie jak on tkwią w podziemiu.
Prawdopodobnie gdyby nie ten fame, to nie sprawdziłbym jego nagrywek. Huczu ma tak naprawdę dość przeciętne flow i zazwyczaj jedzie monotonnie po każdym bicie, do tego dodaje usypiający głos, przez niektórych uznawany za katorżniczo nudny, no i nie wstydzi się przyznawać do pewnej wrażliwości, czego efektem jest multum szesnastek o nieszczęśliwej miłości, czy wkurzeniu na wszechobecną obłudę czy zło, co dla części słuchaczy jest monotonne i okazuje się być wręcz barierą nie do przeskoczenia.
Mimo to trzeba przyznać, że wciąż mamy do czynienia z utalentowanym raperem. Można to poznać choćby po nienagannej technice (częste wielokrotne), czy eksperymentowaniem w układzie rymów (wersy abab). Do tego człek ten ma wrodzony talent do pisania tekstów dosłownie wgniatających w fotel. Jeszcze może nie jest to poziom mistrza Mesa, ale takie linijki, jak ,,Wiem o wielu błędach i żałuje dziś mocno / Że życie to nie Word i nie podkreśla na bieżąco ich’’ po prostu bronią się same.
Na wszelkie wady można więc przymknąć oko, podczas odsłuchiwania całej ostatniej płyty rapera. Klimat, który został tam wytworzony naprawdę potrafi zachwycić i wysłać człowieka w swojego rodzaju podróż, której nie chcę się przewinąć nawet w jednym momencie. Taka specyficzna nostalgia ma rację bytu właściwie na większości występów członka High Time Label.
Przy wytwórni należy się zatrzymać na dłużej, bo również pod tym względem Huczasty okazuje się pewnym fenomenem. Niejeden ziomek, po takim odzewie ze strony publiki pchałby się od razu do jakichś Step Recordsów, Szpadyziorów czy innych tego typu labelów, żeby uciułać na swojej sztuce chociaż trochę więcej. Zresztą pewnie by go tam przyjęli- w większych wytwórniach zazwyczaj lubi się artystów mogących poszczycić się dużym rozgłosem, a jednak Hucz wciąż woli zostać pod skrzydłami High Time. A może to High Time chce zostać pod bezpiecznymi skrzydłami Hucza? Ważne, że sodówa nie uderzyła mu (jeszcze?) do głowy i sam wygląda na całkiem przyzwoitego gościa.
Jednak wyniki sprzedaży również są bardzo ciekawe. Reedycja ,,Po tej stornie..’’ to był niemalże hit kasowy- kilkaset sztuk Hucz zdążył sprzedać w .. 8 minut. Tak, 8 (słownie: osiem) minut. Bez promocji, bez bilboardów, nawet bez legala. Fanbase więc jest spory, co będzie z pewnością procentować w dalszych poczynaniach tegoż artysty.
Oprócz Raju, w dyskografii HuczuHucza znaleźć można jeszcze dwa krążki wydane przed jego premierą. Są to ,,Zabili mi DJ’a’’ oraz ,,Haust’’. Obie wypadałoby pominąć milczeniem, bo nie dość, że zostały nagrane w jakimś katastrofalnym studiu, przez co trudno czerpać jakąkolwiek przyjemność z odsłuchu, to jeszcze same w sobie są bardzo, ale to bardzo marne. Jak powiedział swojego czasu pewien recenzent- płyt sprzed 2011 nie opłaca się nawet ściągać. Warto wpoić sobie tę zasadę szczególnie iż, jak wieść niesie, już pod koniec tego roku premierę będzie miał kolejny album znaczony ksywką opisywanego tu pana. Jest więc szansa, że raper pokaże się z jeszcze lepszej, niż dotychczas, strony.
Nawet jeśli wszyscy już w ciebie zwątpili wzrost znaczenia Leszka na scenie sprowadzić miałby się do przypadku i szczęścia, to nie można odmówić mu pewnej klasy. Jeśli masz zły humor i chcesz jeszcze bardziej się załamać (ewentualnie gdy za oknem zaczyna się jesień) to nikt w Polsce, jak HuczHucz, uwierzcie.
Dotychczasowe płyty:
Zabili mi DJ'a - 2/10
Haust - 4.5/10
Po tej stronie raju - 8.5/10
Perspektywa:
Bardzo dobra, oby tylko nie przeoczył najlepszego momentu do wyjścia na legal
Autorem cyklu Świeża Krew jest Artur Adamek
prowadzi blog Po tej stronie muzyki
http://poprosturap.blogspot.com/
Zobacz też:
Świeża Krew - B.R.O.
Świeża Krew - Sulin
Błędy w tekście aż bolą... i HuczuHucz, tak się piszę tę ksywę.
OdpowiedzUsuńparę błędów rzeczywiście jest, ale sam tekst dobry
UsuńMożesz przecież o błędach napisać i poddać je dyskusji. Huczu, HuczuHucz, Huczasty i tak wiadomo o kogo chodzi. Trzeba się wyluzować jak mówił Laska z Polski.
OdpowiedzUsuńNIE smutasowym rapom
OdpowiedzUsuń