Wypuścić płytę zaledwie kilka godzin przed Sylwestrem i nazwać ją „Płytą Roku”… No proszę, ciekawe rozwiązanie. Oto dwaj uznani gracze z podziemia, zyskujący coraz większy rozgłos, w żywe oczy kpią z polskiej sceny, insynuując, że najlepszy album, jaki ta wydała w 2013 roku, wyszła dopiero 31 grudnia…. Nie pozostaje nic innego, jak tylko zweryfikować ten śmiały pogląd.
Co więc powstanie, gdy połączymy ze sobą inteligentne, znakomicie techniczne jazdy Quebo i brutalną, nie uznającą żadnych świętości stylówę Eripe? Odpowiedź: bezlitosna kanonada najwyższej jakości punchline’ów. Tutaj nie ma żartów, każdy kawałek (wyłączając intro i outro) przepełniony jest wersami ostrymi jak brzytwa, a co najlepsze – bezbłędnie skonstruowanymi. Mnóstwo nawiązań + nie mająca chyba granic wyobraźnia w kleceniu wersów… Szczególnie widoczna w przypadku kawałków z narzuconym tematem – „Panczeon”, „Modern Warfare”, „Jeruzalem”, „Breaking Bad”, „Łysy z Brazzers” (swoją drogą, ciekawy przekrój tematów…) Co powiecie na feerię punchline’ów i nawiązań do greckiej mitologii? Połączenie odwołań do mistyki i religii ze złowrogim bragga? Wersy nawiązujące do jednego z najbardziej utytułowanych seriali ostatnich lat? Dość powiedzieć, że przy żadnej płycie nie miałem takich problemów, jeśli chodzi o uzupełnienie rubryki „Najlepszy wers” na końcu recenzji. Niemal niemożliwością jest wskazanie, który wers jest najbardziej pomysłowy czy najbardziej celny – niech to będzie świadectwem ultrawysokiego poziomu obu raperów.
Dodatkowo technicznie Panowie uzupełniają się znakomicie. Obaj śmigają po podkładach z ogromną energią pewnością siebie. Naprawdę ciężko zadecydować, który z MC wypadł lepiej – nawet jeśli Quebonafide absolutnie zmiażdżył przyspieszeniem w „Prowo” (dodatkowy big props za wymówienie znanego językowego łamacza o rewolwerowcach… w podwójnym tempie), tak Eripe w tym samym tracku równie zdumiewająco popisuje się aliteracją (Chcą hałas za chałturę, nie schodzi im chara z ryji/Ja Hattori Hanzo, oni hańbią się – harakiri), a potem asonansami w „Modern Warfare” (Pozostawiam ciała w ranach, jak katana samuraja)….
Do nawijki takiego kalibru potrzeba odpowiednio mocnego akompaniamentu. I tutaj producenci – SoDrumatic, NoTime, Foux, Szur, Lanek, Fuso, Adamo, EljotSounds – stanęli na wysokości zadania, przygotowując wysokiej jakości produkcje, w większości idealnie współgrające z punchline’ami MC’s. Mamy tu epickie bangery - „Panczeon” i „50 linijek normalności” od Fuso, ultraciężki, elektroniczny sztos - „Modern Warfare” NoTime’a, rockowe pierdolnięcie od Fouxa w „Jeruzalem”, orientalne rytmy dedykowane Johnny’emu SInsowi aka Łysemu z Brazzers oraz Walterowi White’owi (brawa dla Fouxa za zbudowanie świetnego beatu wokół czołówki „Breaking Bad”!)
Jak zwykle jednak, nie jest perfekcyjnie. Przede wszystkim, intro i outro wydają się absolutnie zbędne. Szczególnie outro, modyfikujące sample ze słynnego „Straight Up” Pauli Abdul, brzmi po prostu nijako. Frapujący jest dla mnie podkład „El Condor Pasa” – srogi, potężny banger, gwarantowany killer koncertowy, w momencie refrenu urywa się, by przejść do spokojnego, łagodnego, hipnotyzującego brzmieniem fletu sampla ze słynnej piosenki Simona i Garfunkela, od której track wziął swój tytuł. Rozwiązanie cokolwiek dziwne. Czasem też głos Quebo przechodzi w nieprzyjemny skrzek, jak na początku zwrotek w „Prowo” (ok, tam to akurat specjalnie) czy „El Condor Pasa”. Zupełnie też nie podoba mi się „tonący” w podkładzie hook „Breaking Bad” w wykonaniu Quebo właśnie…
Podsumowując – wszyscy fani agresywnego, inteligentnego bragga bez żadnych hamulców – zapewne znacie ten album już na pamięć, napiszę jednak: ten materiał jest dla Was istną ucztą dla uszu. Jeden z lepszych krążków (?) jaki miałem okazję usłyszeć w roku 2013. Także jeden z niewielu albumów, w którym nie przeszkadza mi długość – niecałe pół godziny, ale za to jak intensywne! Gdyby dołożyć więcej kawałków w tych klimatach, album ten stałby się po prostu recitalem braggadoccio, na dłuższą metę męczącym. A tak – te 11 kawałków to proporcja niemal idealna. Czy rzeczywiście to płyta, która zjadła, przeżuła i wypluła rok 2013 bez żadnych problemów? Tutaj polemizowałbym. Niemniej, Eripe i Quebo znaleźli się bardzo blisko tronu.
Najlepszy wers: „Nie chcę kłamać, od problemów wolę uciec, bo/ Kręcę chujowo, ale biegam szybko #Uwe Bolt” – „Breaking Bad”
Najlepszy kawałek: „Panczeon”
Najlepszy beat: „Modern Warfare”
Ocena: 8/10
Album do pobrania tutaj.

fj219v42d
OdpowiedzUsuńgolden goose outlet
supreme outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet