niedziela, 8 grudnia 2013

Sarius & DJ Eprom - "Blisko Leży Obraz Końca" - recenzja

W polskiej świadomości Częstochowa jawi się zwykle jako miejsce nieomal święte,  główny cel pielgrzymek pobożnych chrześcijan, miejsce, gdzie dumnie wystrzela w niebo potężna wieża klasztoru jasnogórskiego, gdzie sama Matka Boska zwykła przechadzać się po murach.. Czasem zapomina się jednak, że także Częstochowa ma swoje mniej chwalebne rejony, niezadbane blokowiska, wielkie molochy pełne ludzi bez nadziei i perspektyw…

Z takich właśnie mało sympatycznych rejonów polskiego Cidade de Deus pochodzi bohater dzisiejszej recenzji – 21-letniego Sariusa oraz jego solowy materiał. „Blisko Leży Obraz Końca”, wydany nakładem Asfalt Records. Jak więc prezentuje się nowy nabytek wytwórni Tytusa? Czy ów apokaliptyczny tytuł okaże się proroczy? 



Sarius na majku wypada bardzo dobrze. Płynie twardo,  pewnie siebie, technicznie bez zarzutu.  Wielu notuje podobieństwo jego głosu do Fisza bądź Mediuma (o, przepraszam, teraz już Tau..) – i rzeczywiście, w takich kawałkach jak singlowy „Elita” podobieństwo jest uderzające. Mi osobiście głosem Sarius przypomina trochę Gedza, ale w wersji chłodnej, cynicznej i… mówiąc wprost – wkurwionej. Włączając „BLOK” (ha, i wyjaśnia się sprawa trochę dziwnego tytułu albumu) nie oczekujcie jednak gedziulowych party tracków i luzackich rozkmin – Sarius stawia na pełnokrwisty, zimny, precyzyjny w swych opisach, osiedlowy rap. Sporo tu tracków ukazujących szaleństwa społeczeństwa („Nie Moje Miejsce”), kpiących z pop gwiazdek i „swaggerów” („Chciałbyś”), przedstawiających smutną codzienność blokowisk (track tytułowy, którego trzecią zwrotkę – opowieść o „Witku” uznaję za najlepszą zwrotę albumu).. .Słowem, to szczery zapis obserwacji świata dokonany przez młodego, wkurzonego 21-latka, wychowanego na smutnych blokowiskach „najświętszego miasta Polski”…. 

Oczywiście, że narzekanie na rzeczywistość, lamenty np. jak bardzo ten chibchob oszalał, znajdują się na każdym chyba rapowym krążku wydanym w tym kraju – reprezentant Asfalt Records nie wymyślił prochu, jasne, że są momenty, w którym człowiek błaga o jakąś różnorodność – skłamałbym jednak, pisząc, że źle mi się słuchało refleksji Sariusa. Nawet jeśli teksty nie potrafiły mnie porwać bez reszty, na pewno zainteresowała mnie osobowość i emocje samego MC. W Sariusie drzemie spory potencjał, i jestem niezmiernie ciekaw, jak sam zainteresowany go spożytkuje. 

Akompaniamentem natomiast zajął się niezawodny DJ Eprom. Odłożywszy na chwilkę szalony, dudniący „Sztigarowy” boom-bap w stylu Cypress Hill, Eprom zafundował nam wycieczkę w klasyczny sampling utrzymany w brzmieniu Nowego Jorku lat 90. Mocna perkusja, znakomicie dobrane i wplecione sample (choćby gitara w „Chciałbyś”), pulsujący bas („Astronauci”!)….. a przede wszystko ta znakomicie uchwycona ATMOSFERA dusznych, zimnych ulic. Już samo intro wprowadza ten lepki, hipnotyzujący klimat, spotęgowany później jeszcze bardziej np. w „Elicie” (ten sample…). „Blisko Leży Obraz Końca”, „Halo” czy mój osobisty ulubieniec „Nie Moje Miejsce” są jakby żywcem wyjęte z ery Mobb Deep czy Gang Starr.  Mamy tu także dwa kawałki stworzone nie przez Eproma: „Powiem Coś Więcej” autorstwa Ostrego (dobry sztos z grrrrrubym basem) i „Znam” courtesy of Emade (nieco weselszy i „lżejszy” od reszty beatów, ale znakomity track). Nie będę opisywał każdego kawałka po kolei, dość powiedzieć, że Eprom z pomocą wyżej wymienionych panów wysmażyli naprawdę konkretne podkłady, tworząc album spójny i idealnie pasujący do gorzkich liryków Sariusa. 

Zdarzają się jednak beaty słabszej jakości – „Dla Wkurwionych” na przykład, cierpi przez dodanie tego „westcoastowego” vibe’u w refrenie, denerwuje też nieco sample żeńskiego wokalu… Przyznać też trzeba, że – jak często się zdarza na truskulowych materiałach - kawałki brzmią czasem dosyć podobnie i zlewają się ze sobą. Osłuchani z nowszymi wynalazkami, trapami, elektroniką itd., mogą niestety uznać „BLOK” za muzycznie nudny i jednostajny, bez żadnych zaskoczeń i fajerwerków produkcyjnych… 

In minus musze też zapisać albumowi parę wstawek gościnnych. Żyto, Sensi i Żurek w remiksie „Chciałbyś” pojechali spoko, acz bez rewelacji. Eprom zaliczył gościnny występ w „Why So Sarius?”, gdzie szorstkim niczym papier ścierny głosem Sztigara  burzy klimat całego tracku…. Są też  zwrotki od Ostrego i Hadesa, które są – cóż - słabe. O zwrotce Ostrego szybko się zapomina, Hades zaś…. 

"Nie chcę na nich patrzeć, nie chcę ich słuchać/Wciskam pauzę i gówno to miękka kupa”

Ha ha, OK, stop. Temu panu już podziękujemy.

Pomijając jednak wszystkie te minusy, mamy do czynienia z jednym z ciekawszych debiutów tego roku. W żadnym razie nie jest to odkrywanie Ameryki, nie nazwałbym też płyty Sariusa „grubym rozpierdolem”, jak sam to określił – na pewno natomiast jest to porządny materiał, utrzymany w duchu nieśmiertelnej starej szkoły. Materiał, który udowadnia, że warto od teraz śledzić poczynania Sariusa, który ma potencjał namieszać na polskiej scenie. 

Najlepszy track: „2040”

Najlepszy beat: „Nie Moje Miejsce”

Najlepszy wers: „Już wtedy kiedy jeszcze Facebook nie był złączony z mózgiem/Szczyle pisały na nim: <<Truskul? Chyba usnę>>” – „2040”

Ocena: 7/10




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz