Zaczęło się. Zaczęło się w Gdyni. Początek planowanego cyklu imprez, odbywających się w sześciu polskich miastach, na których wystąpią raperzy z czołówki sceny. Od Pomorza aż do Podkarpacia. Od Gdyni na północy aż do Rzeszowa na południu.
Pierwsza impreza pod wspólnym tytułem Rap Meethink odbyła się w gdyńskim Uchu w sobotę 13 października. Mimo trzynastki w dacie i zmian w zestawieniu artystów które w międzyczasie zaszły (początkowo miał wystąpić Łona i Weber), do klubu ściągnęły tłumy, jakich na tego typu wydarzeniu Trójmiasto dawno nie widziało. Z resztą trudno się dziwić, pod uwagę biorąc line-up. Znaleźli się w nim Małpa z Jinxem, Zeus z Joteste, W.E.N.A. z Te-Trisem i Ten Typ Mes ze Stasiakiem i Głośnym.
Jednak jako pierwszy na scenie pojawił się wybrany na podstawie facebookowego głosowania Roach. Gdyński raper należycie rozbujał, rozgrzał i wprowadził w odpowiedni nastrój publiczność swoim g-funkiem. Niemal od razu po nim na scenie pojawili się Małpa z Jinxem i Dj’em Chwiałem za gramofonami. Chłopaki z Torunia zagrali dużą część materiału z „Kilku numerów o czymś” a także zwrotki z kawałków, w których dotychczas gościnnie udzielił się Małpa. Jednym z momentów, gdy w powietrzu było najwięcej łap był wspólny „5 element”. Jednak niestety na materiał pod nazwą Proximite, mimo współpracy nawiązanej z Aptaun Records, chyba jeszcze poczekamy.
Po nich zagrał Zeus, który bardzo zgrabnie przemieszał kawałki z wszystkich poprzednich płyt, a pod koniec wplótł między nie „Znasz mnie” ze zbliżającego się wielkimi krokami krążka. Każdy był graczem, każdy zakochał się w Jill Scott, każdy krzyczał „pow”, gdy padał strzał. Na szczególną uwagę zasłużył Joteste, który mimo to, że w setliście znalazły się tylko trzy jego kawałki z „Ulic w ogniu”, wywołały one świetną reakcje publiczności. Może więc zasłużył na trochę więcej czasu?
Następnie na scenie pojawili się Te-Tris i W.E.N.A. Mimo, że zagrali bardzo długi koncert, ani na chwilę nie zabrakło im energii. Dużą część koncertu Te-Trisa stanowiły kawałki z jego świetnej płyty „Lot 2011”. Publiczność przyjęła to doskonale, śpiewając m.in. „trzeba żyć trzeba żyć”, a Te-Tris po raz kolejny udowodnił, że potrafi stworzyć świetny klimat pod sceną. Nie gorzej wypadł W.E.N.A., którego kawałek „Nic” odśpiewał razem z nim niemal cały klub. Asy Aptaun dały przekaz dla młodych artystów, mówiąc, że nie zamykają przed innymi sceny i że będą szczęśliwi, gdy któremuś z nich uda się na nią wejść.
Na koniec ze sporym opóźnieniem wystąpił Ten Typ Mes z Głośnym i Stasiakiem. Mimo późnej pory i zmęczenia publiczności tak dużą ilością tak świetnych i energicznych koncertów, wycisnął z niej ostatnie siły i uniósł wszystkie ręce w klubie. Głównie za sprawą swoich klasycznych kawałków, ale i jednego premierowego. Przyczyniły się też do tego podszyte dub stepem i dnb kawałki z „Kandydatów na szaleńców”, które również zagrał i spotkały się z bardzo żywiołowym przyjęciem.
Teraz czas na kolejne miasta. Mam nadzieję, że tak dobry początek zwiastuje ogromny sukces całego przedsięwzięcia. Pozostaje pogratulować i życzyć organizatorom co najmniej tak licznej i tak żywiołowej publiczności na pozostałych koncertach.
Autor tekstu: FDe
Autor zdjęć: Marcin Łukaszewicz
byłem tam ! był ogień ! śmiało mogę polecieć koncerty z tej serii...
OdpowiedzUsuń