Koniec roku to czas na refleksję i postanowienia. To również
czas podsumowań. Rok 2012 w polskim rapie okazał się kolejnym dobrym okresem
jeśli chodzi o wydawane krążki. Wielu nowych artystów, którzy już nie pukają do
drzwi tylko śmiało ciągną wózek zwany polskim rapem. A starsi zawodnicy ciągle
są w dobrej formie. Płyt o których można by się było rozpisywać było naprawdę
wiele, ale ja zajmę się pokrótce kilkoma, które zrobiły na mnie największe
wrażenie.
Nie będę oryginalny jeśli napiszę, że to płyta 2012 roku.
Ale tak jak wielu innych słuchaczy również tak uważam. Odniesienia do filozofii
i głębokie refleksje sprawiają, że wersy nawinięte na płycie można śmiało
określić jako poezję. Płyta zdecydowanie do pokazania szerszemu gronu odbiorców
niż tylko hip-hopowemu.
VNM- „Etenszyn: Drim Kamyn Tru”
Płyta, którą odrzuciłem po pierwszym przesłuchaniu. Reakcja: „Przesadził”. Musiał minąć prawie rok żebym mógł docenić ten album. I to jest chyba najlepsza recenzja. Może śpiew nie jest najmocniejszą stroną umiejętności rapera, ale ma to swój urok i wprowadza klimat. Wiele celnych wersów i przede wszystkim coś nowego- eksperyment wypalił.
Zeus- „Zeus. Nie Żyje”
Są artyści o których można powiedzieć, że są pewniakami. Zeus kolejny raz udowodnił, że należy do tego grona. Styl płyty jak zwykle charakterystyczny natomiast jest to na pewno inna płyta niż wszystkie poprzednie przede wszystkim jeśli chodzi o warstwę tekstową. Druga zwrotka do „Śnieg i lód” trafna jak strzały Sylwii Bogackiej a „Hipotermia”... majstersztyk.
Pelson- „3854 i 3 Kroki”
Jak to Pelson określił dużo w tej płycie akwareli.
Technicznych wersów tutaj nie znajdziemy, ale jest za ta bardzo spokojne i
uzależniające flow, które z podkładami użytymi na płycie uzupełnia się
idealnie. Można powiedzieć szkoda, że to tylko osiem kawałków.
Medium- „Graal”
Chyba najtrudniejszy album z wymienionych w tym zestawieniu. Nielogiczne bity, zróżnicowane flow i bardzo zaangażowane teksty. Słychać nieograniczone horyzonty artysty, które zabierają nas w zupełnie inny świat. Na imprezie się nie sprawdzi ale warto poświęcić wieczór by wejść w rzeczywistość, którą oferuje „Graal”
Pyskaty- „Pasja”
Album, który wymieniłem już w podsumowaniu półrocza. I zasługuje on również na wyróżnienie w całym 2012 roku. Osobisty, różniący się nieco od „Pysk w Pysk”, ale co ważniejsze nie odstający poziomem od poprzedniej produkcji. Może brakuje mi jakiejś kropki nad „i”, ale zdecydowanie Pysk zrobił dobrą robotę.
O tym albumie też już pisałem. Największe zaskoczenie tego roku dla mnie. Album bardzo zróżnicowany w którym nie brakuje celnych wersów na temat rzeczywistości i ludzi. Bardzo ciekawa pozycja, którą artysta zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko.
Donatan- „Równonoc”
Najbardziej wyczekiwany krążek tego roku. Było o nim bardzo głośno, ale na szczęście ten rozgłos był uzasadniony. Gospodarz projektu nie zawiódł, bity są naprawdę słowiańskie a zarazem bardzo hip-hopowe. No może raperzy mogli się zaprezentować trochę lepiej, ale tak to już czasami jest z albumami producenckimi. Mimo to ocena bardzo wysoka.
Wymieniłem osiem albumów, kolejność może nie do końca przypadkowa, ale nie doszukiwałbym się tutaj głębszej chronologii. Opisane krótko, bo na recenzje tych płyt był czas wcześniej. Każdy z tych krążków jak i wiele innych jest warty polecenia. Za nami dobry rok, czekamy na jeszcze lepszy 2013!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz