sobota, 10 marca 2012

„Legalne graffiti też jest super”

Sztuka ulic przybiera różne formy. Tworzona pod osłoną nocy, w nielegalnych miejscach, na wagonach pociągów czy budynkach w przestrzeni publicznej, utożsamiana jest z wandalizmem. Pomimo, że dla wielu jest prawdziwą, szczerą sztuką. Czy liczne taki należy uważać za element sztuki? Mają one wielką wartość symboliczną, ale czy też estetyczną? To już sporna kwestia. Są za to bez wątpienia związane ściśle z miejskim klimatem. Nadają miastu życia, charakteru, wyznaczają rewiry. Nawet jeśli częstotliwość występowania tagów na metr kwadratowy przekracza dwucyfrową liczbę, uważam, że należy je traktować jako element sztuki, oczywiście sztuki miejskich ulic.

 
Definicja mówi, że sztuką jest to, co znajduje się w pewnej, znaczącej przestrzeni. W poezji trzeba analizować w kontekście sztuki wszystkie słowa, znaki znajdujące się w wierszu, w piosence – wszystkie dźwięki, natomiast w tańcu każdy ruch. Przestrzeń miejska jest dla graffiti tym, czym dla wiersza jest poezja, dla piosenki muzyka a dla kroku rodzaj tańca.


Dzięki Graffiti można stworzyć wszystko, od malowniczego napisu po abstrakcyjną, wizję apokalipsy na murze. Wiele technik, np. szablony, vlepki, wrzuty dają duże możliwości wyrażania swoich myśli. Chciałoby się powiedzieć, że artystów ogranicza jedynie wyobraźnia, jednak rzeczywistość nie jest tak kolorowa jak paleta barw Montany… Problemem przy tworzeniu stają się często środki finansowe na materiały czy też brak odpowiedniej sprawności fizycznej. W tej dziedzinie sztuki, kondycja oraz umiejętność szybkiego biegania ma dużą wartość. To za sprawą niebezpieczeństwa i przymusu bycia mobilnym w czasie aktu tworzenia… Doskonale zobrazuje ten problem słynny fragment filmu „Blokersi” w którym Eldo mówi:

- Do moich kolegów strzelano.
- Kto strzelał?
- Służba Ochrony Kolei. Podczas malowania pociągów. Musieli uciekać na jednej z zajezdni warszawskich. W starciu tego jak chłopaki uciekali, Służba Ochrony Kolei otworzyła do nich ogień, z ostrej amunicji, bo taką oni mają. No tak to jest, że można zginąć za puszkę w ręku.

Cechą charakterystyczną street artu jest jego zasięg, liczba odbiorców jest duża, są nimi przypadkowi ludzie, zwykli przechodnie. Graffiti to doskonały środek propagandy, promocji czy reklamy. Przed wyborami pojawiają się szablony mówiące na kogo oddać głos, można nawet spotkać w tej formie, na chodnikach reklamy znanych marek odzieżowych. Są różne wykorzystania tych środków. Inni dzięki sztuce ulicy wyrażają swoje poglądy, wartości i idee. Całkiem legalnie, w miejscach specjalnie do tego wyznaczonych, przeznaczonych. Przykładem artysty tworzącego jest Dariusz Paczkowski. „Od 1987 roku tworzy zaangażowane społecznie  graffiti i street art. Konsekwentnie obala stereotyp zakapturzonego grafficiarza malującego pod osłoną nocy.


Można malować coś, z czego ludzie się ucieszą, graffiti może nieść ważne przesłanie. Legalne graffiti też jest super – przekonuje. Graffiti powinno żywo reagować na to, co się dzieje wokół nas. W sztuce ulicy chodzi o przekaz, a nie tylko formę – dodaje. Maluje krany by pokazać, jak wielkim problemem milionów mieszkańców jest brak Dostępu do wody pitnej, zachęca do poparcia Tybetańczyków ich dążeniach do wolności, przekonuje, że palenie śmieci w przydomowych piecach to samobójstwo, bo trujemy w ten sposób samych siebie. Wszystkie tematy z prawami człowieka oraz ekologią są mi bardzo bliskie. Myślę, że jeśli dzięki mojemu graffiti, chociaż jedna osoba zmieniła swój stosunek do świata, to odniosłem sukces – mówi.”

Jeśli chcesz poznać bliżej tego artystę oraz jego działalność weź udział w konkursie. Możesz wygrać dwa różne albumy Dariusza Paczkowskiego, w tym jeden zawierający ręcznie tworzone prace, wydany w limitowanym nakładzie, jedyny taki 786 egzemplarz z 1000.

Więcej informacji o konkurach pod linkami
Dariusz Paczkowski - Z pasją wojownika

 autor:  Aneta Jóźwiak

1 komentarz: