poniedziałek, 23 grudnia 2013

VNM - "ProPejn" - recenzja

Naczelny propagator nowoczesnych, mainstreamowych rytmów a la J. Cole bądź Drake, dumny reprezentant Elbląga – Venom aka VNM powraca z nową płytą, kontynuacją świetnej „Etenszyn: Drimz Kamyn Tru” (Od razu SPOILER: w recenzji spodziewajcie się lżenia i zgniłych pomidorów za bzdurne spolszczanie angielskich zwrotów....). Album „ProPejn”, z tytułem obiecującym i solidną dawkę ognistych, bezkompromisowych bangerów, i szczyptę dorosłych refleksji i historii z życia – wszak „Pejn” jest wyraźnie podkreślone. No to na co czekamy? 3....2...1... Ognia!


13 kawałków mija w mig.... zostawiając za sobą, niestety, pewien niedosyt. Tak jak jarałem się „Etenszynem” (litości...) tak „ProPejnem” jaram się jakby mniej. Nie znaczy to jednak, że mamy do czynienia z haniebnym paździerzem zamiast zacnego materiału. Wręcz przeciwnie – „Propejn” to bardzo dobrze skonstruowana płyta, świadectwo progresu Venoma, zwłaszcza w kwestii techniki – już nie rażą przyspieszenia, nagłe zmiany tempa i sposobu nawijki są dopracowane i bardzo dobrze kontrolowane.

Sam VNM dysponuje charyzmą, pewnością siebie i bezczelnością, którą wielu może mu pozazdrościć. Posiadając charakterystyczny głos (który jednak – trzeba przyznać – potrafi irytować), na lżejszych trackach typu „Zawada” czy „Znów Dobrze” V dosłownie kipi tą bezczelnością i raperską arogancją, w bardziej refleksyjnych kawałkach – bardzo dobrze oddaje wielorakie emocje.... A okazji ku temu ma sporo, bowiem „ProPejn” jest albumem zdominowanym właśnie przez życiowe rozkminy, wcale jednak nieźle napisane. Popatrzmy – rzewny, szczerze mówiąc taki sobie  utwór „pamiętnikarski”, którego zwrotki spięte są klamrą w postaci.... zapiekanek. Hm. Obligatoryjny kawałek z płcią piękną w roli głównej – z fantastycznym śpiewem Kamili Bagnowskiej. Jeszcze o relacji kobieta-mężczyzna traktuje jeden z najlepszych utworów płyty, „Ale Kiedy”, znakomicie skonstruowany zarówno tekstowo, jak i muzycznie. „Fan 2” -  dedykowany fanom (zaskakujące, co?), kontynuacja otwierającego „E:DKT” tracku „Fan”. Interesujący, wnikliwie opisujący niejako „ciemną stronę muzycznej kariery” singlowy „Obiecaj Mi”. Gorzki opis sprzecznych nastrojów (choroby?) w „Bipolar”. Refleksyjny utwór końcowy z blizną w roli głównej (..?)..... Oraz last, but not least, wycieczka w 5 lat w przód w „Reintrospekcji”, najbardziej interesujący tekstowo utwór płyty. Czemu? A tego już nie napiszę, zachęcam do samodzielnego odsłuchu.

Prawdopodobnie właśnie owa nierówna proporcja „bangery”/”uczucia” jest powodem, dla którego nie jestem w pełni usatysfakcjonowany, przesłuchawszy „ProPejn”. Refleksyjne utwory V są w większości bardzo dobrze napisane, do tego szczere i poruszające – jednak w okolicach końca, koło „Ale Kiedy”, czułem się już nimi przytłoczony... A przecież lubię szczery, życiowy rap najbardziej na świecie!

Album otrzymuje minusy także za słabe śpiewane refreny gospodarza. O „kupiłem sobie pistoleeeeet...” szkoda pisać, zaś fajne skądinąd „Bipolar” i – zwłaszcza! – „Fan 2” położone zostały przez zaśpiewy V. Oj, chyba nie przydały się te lekcje śpiewu (jeśli były) – czy nie lepiej było zaprosić Tomsona na więcej niż jeden track?. Featuring Flojda moim zdaniem był niepotrzebny – jasne, to miły gest zaprosić ziomka z rodzinnego Elbląga, ale niech ów ziomek ogarnie jakieś porządne liryki. Obok niekiedy całkiem niezłych, zabawnych wersów (Nie trzeba być Makłowiczem, żeby wiedzieć, co zrobić z kapustą) mamy też ...mi to wisi #Lepper” – cokolwiek niesmaczne.

Ciężko zarzucić coś produkcji, którą zajął się jeden z najbardziej obecnie rozchwytywanych beatmakerów polskiej sceny – SoDrumatic. Jeśli ktoś miał wątpliwości co do jego wszechstronności i wyczucia trendów – po odsłuchaniu „ProPejnu” bezzwłocznie je rozwieje. Mamy tu zarówno nowoczesne, bujające niemożliwie podkłady a la Bangladesh – „Zawada 2k13”, „Szempejn Papyn” (serio, na piśmie ta nazwa wygląda kretyńsko), zwiewną, ciepłą elektronikę („Fan 2”, „Obiecaj Mi”...), a wreszcie porcję klasycznie brzmiących jointów („Hajs się Zgadza” i fenomenalny „Spejsszyp”....z idiotycznym tytułem).... Nawet jeśli zdarzają się SoDrumatikowi wpadki (średnio podoba mi się pianino w podkładzie „Bipolar”, plus można zarzucić że beaty „Zawady” i „Szempejn” brzmią jak robione na jedno kopyto.... Podobnież „Blizna” i wolniejsze fragmenty „A Kiedy” brzmią czasem odrobinę podobnie do siebie), nie są one katastrofalne.

Soł nał aj fink idz tajm for fajnal werdykt.... „ProPejn” iz ej gud alboom, bat not ej grejt łan

(Serio, podoba Wam się takie coś..?!)

Ok, hater mode off – mimo wszystkich niedociągnięć „PropPejn” to kawał dobrej muzyki, ze wszech miar godny przesłuchania. Polecam.

Najlepszy track: „Ale Kiedy”

Najlepszy beat: „Spejsszyp”

Najlepszy wers: „Niektórzy myślą że hajsy w rapie to błazenada/Więc jak ktoś jeszcze głupio się pyta – hajs się zgadza” - "Hajs Się Zgadza"

Ocena: 7/10






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz