Co za poranek. No dobra poranek w cudzysłowie. Czy w
cudzysłowiu? Patrząc w sufit o godzinie dziewiątej nie chce się tego
rozkminiać. Podobno 8 godzin snu to optymalny czas, ale naukowcy, którzy
dokonali tego odkrycia nie wzięli chyba pod uwagę, że wstając do pracy nawet 12
godzin nie będzie w porządku. Dobra, na trzy. Raz, dwa, TRZY! Ooo tak… Na drugim
boku jest jeszcze lepiej… Ale czas goni, pora się podnieść... Tylko jak to
ogarnąć?
Miny ludzi na przystanku nie tworzą pozytywnej aury. Nic w
tym dziwnego, droga do pracy jest trudna. Nerwowe spojrzenia na zegarki. Jedna
minuta, druga. Tramwaju wciąż nie ma. A przecież można było wstać dziesięć
minut wcześniej i spokojnie dotrzeć do pracy na czas. Ale komu się chciało?
Pozostaje tylko bieganie po przejściach dla pieszych na czerwonym świetle i
dziwne wrażenie, że i tak się nie zdąży.
Jak to ogarnąć?
Udało się. Półgodzinne spóźnienie zdarza się najlepszym, ale
pewnie i tak nie obędzie się bez krzywych spojrzeń. Ręka na klamce, przejście
przez próg i spokojne „cześć”, jakby nic się nie stało. No właśnie, stało się
coś? Wszyscy zamarli na widok ofiary. To nie jest zwykłe zniesmaczenie z powodu
spóźnienia. Pachnie grubszą aferą. I to z gabinetu szefa. Jak to ogarnąć?
Kto powiedział, że hałaśliwe i żyjące w ciągłym pędzie
miasto nie może być zbawieniem? Po takim dniu pracy ten widok dodaje otuchy.
Jeszcze bardziej cieszy widok drzwi od mieszkania. A w mieszkaniu czeka łóżko i
spokój. Kumpel naprawił popsuty od tygodnia komputer, więc zostało tylko kilka
spraw do załatwienia w internecie… Jak to?! Premiera płyty, singla, teledysku?!
Kolejna płyta?! I jeszcze jedna?! Pięknie, będzie trzeba nadrobić zaległości.
Tylko… jak to ogarnąć? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz