Album otwiera kawałek „Nigdy dość” – najlepszy wybór na
początek płyty. Szczere wyznanie miłości do rapu i tego ile zawdzięcza
rapowaniu. „Moje wyznanie wiary, moja
modlitwa do Nieba, jak mam być szczery
to nagram, jak nieszczerym to jebać”. To tylko mały ułamek treści zawartej
w „Nigdy dość”. I choć otwarcie albumu jest tak mocne, to pozostała część
krążka również broni się doskonale.
Utwór „Zostaję” być
może niezbyt oryginalny w przekazie daje poczucie tego jak zwykłym (w
najlepszym tego słowa znaczeniu) gościem jest radomianin, a „Ja się pytam” to
koncertowa bomba z przekazem , którą najlepiej określają wersy rapera – „bądźmy
sobą miejmy więcej” i „gdzie ten szmal Kęki chce go mieć, za ten dojebany rap
się należy mnie”
Jeśli chodzi o imprezowe perełki to na tym się nie kończy. Dla ludzi którzy nie potrafią jeszcze
zdefiniować brakakaka polecam jeden z singli, czyli „Trasę”, gdzie Kękę
wyjaśnia to pojęcie dobitnie. „Wszystko
Pięknie” czyli wesoła historia zachowana w chillowym klimacie to idealne
połączenie swobodnego flow z fantastycznym lekkim bitem, a szlagierowy już
kawałek „Nie Wiedziałaś” nie pozostawia żadnych wątpliwości i zaprasza do
imprezowania.
Ale oprócz imprezowania Kękę swoimi trackami namawia nas
również do refleksji – takimi utworami
jak niesamowity pod każdym względem począwszy od tekstu po bit aż po podniosły
klimat „Jeden kraj”, „Iskrę” czy bardzo odważną „Krucjatę” w której autor
wylewa frustrację i wściekłość jednocześnie deklarując gotowość do obrony
swoich ideałów.
Recenzując „Takie rzeczy” nie sposób nie napisać o jeszcze innym
obliczu radomskiego rapera. Otóż w utworach „Dużo Nie Trzeba” czy zamykające
album „Dziękuję” dostajemy odskocznię od melanżowania i głębokich refleksji. Raper w ciepły sposób wspomina czasy gdy
był małolatem, odkrywając przed słuchaczami nową twarz. „Byliśmy ledwo duzi i niewinni jak to buzi
w deszczu” – rapuje pisząc o przyjaciółce z dawnych lat.
Otwartość i bezpośredniość radomianina wciąga słuchacza w
jego świat i zbliża do samego autora, który przedstawił się legalnej scenie nie
tylko jako miłośnik brakakaka, ale również jako normalny człowiek kochający
swoją rodzinę, kraj i swoje miasto. Ta
zwykłość ujmuje najbardziej. Bo jest czymś świeżym w polskim rapie i jestem
przekonany, że dzięki niej Kękę zyska nowych fanów. „Zwykłe chłopaki nie żadne
odmieńce” rapuje odnosząc się do klasyki polskiego rapu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz