wtorek, 9 lipca 2013

"Black Belt Jones" - recenzja filmu

Black Belt Jones (1974) to amerykański film akcji, zaliczany do gatunku Blaxploitation – nurtu powstałego w latach 70-tych XX wieku w obrębie kina afroamerykańskiego, przeznaczonego głównie dla czarnoskórych widzów z miast. W filmach nurtu Blaxploitation grali aktorzy pochodzenia afroamerykańskiego, a ścieżki dźwiękowe składały się głównie z funku i soulu.


Akcja filmu toczy się wokół postaci Black Belt Jonesa (Jim Kelly) – zaprawionego we wschodnich sztukach walki amanta oraz wokół mafijnych porachunków, w które zostanie wplątany główny bohater.
Papa Byrd, starszy przyjaciel Black Belt Jonesa ma problemy z mafiozo Pinky’m, który żąda od niego spłaty długu, lub oddania szkoły karate, którą prowadzi. Okazuje się, że na szkole zależy wpływowym ludziom, gdyż  na jej terenie ma powstać wielkie centrum handlowe. Ludzie Pinky’ego, chcąc jedynie nastraszyć starego Byrda, by spełnił żądania szefa, przypadkowo go zabijają. Na pogrzebie pojawia się jego córka – Sidney (Gloria Hendry), która jest prawną właścicielką szkoły swego ojca i postanawia zemścić się na ludziach odpowiedzialnych za śmierć ojca, w czym pomoże jest tytułowy bohater.


Black Belt Jones nie należy do filmów najwyższej klasy. Można odnieść wrażenie, że został zrobiony ku uciesze tak widzów, jak i samych twórców. Sceny walki, które przewijają się przez cały film są sztuczne i komiczne, a charakterystyczne dźwięki uderzeń, towarzyszące każdemu ruchowi podczas pojedynków,  wywołują u widza śmiech. Dodajmy do tego sztuczne dialogi, drętwą grę aktorską i słabo skonstruowaną akcję.
Co jednak może zachęcić do obejrzenia filmu Black Belt Jones? Oglądając film z przymrużeniem oka, nie oczekując mocnego kina akcji, możemy zaznać nie lada rozrywki, na skutek rozśmieszenia poprzez wręcz absurdalne scenki. Przez film przemawia niepowtarzalny klimat amerykańskiego gangsterskiego kina lat 70-tych. 


Jim Kelly, znany z kultowego filmu Wejście smoka (1973), tutaj niemalże parodiuje filmy akcji ze scenami walk, wydając z siebie komiczne dźwięki.
W filmie padają także ciekawe kwestie, np. Don’t believe that bullshit about niggers being invisible – zdanie wypowiedziane przez głównego bohatera do Robertsa, który prosi go o pomoc w rozbiciu mafijnej szajki Dona Steffano.
Radosny funk nadaje filmowi lekkości i pozytywnie nastraja.
Chwytliwy soundtrack do filmu skomponował funkowy gitarzysta Dennis Coffey.

tekst: Basia  Boduch
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz