niedziela, 24 marca 2013

Ras Luta - "Uratuj siebie" - recenzja

Całkiem niedawno, bo 9 marca, nakładem Karrot Komando/Eastwest.fm, ukazała się druga solowa płyta Ras Luty „Uratuj Siebie”. Powstała w ciągu ostatniego roku w Something Like Studio w Krapkowicach. Za brzmienie i aranżację instrumentów odpowiadają muzycy zespołu Riddim HQ oraz Radek „EMZK” Ciurko. 


Po tej dawce podstawowych informacji nadszedł czas, aby po rozpakowaniu płyty usiąść wygodnie w fotelu i zatopić się w dźwiękach. Mamy przyjemność usłyszeć korzenne jamajskie brzmienia reggae wsparte żywym instrumentarium. Artysta umiejętnie połączył je z nowoczesną elektroniką, a nawet z klimatami r’n’b - tym razem nie usłyszymy muzycznych eksperymentów znanych z kawałków East West Rockers, takich jak „Łap oddech”.

Na płycie można usłyszeć gościnnie sekcję dętą zespołu Tabu oraz kogoś bliższego, Cheebę z East West Rockers, w kawałku „Nie mam sympatii”. Znajdziemy tam również dwa riddimy zagranicznych producentów: Equiknoxx z Jamajki i Digital Ancient z Nowego Jorku. Te dwa -  „Ratuj nas” i „Masz w sobie zmianę” są tymi, które szczególnie mnie przyciągnęły ze względu na swoje wyjątkowe brzmienie. Działają wyjątkowo kojąco na mój zmysł słuchowy swym spokojnym rytmem i chilloutowym klimatem. Wyróżniają się na tle produkcji Rasa i Riddim HQ.

Luta muzycznie zabiera nas do swojego osobistego świata, opowiada o swoim życiu nawołując do pójścia odpowiednią ścieżką. Możemy to wyraźniej usłyszeć w „Pij z dobrego źródła”, - bujającym, korzennym sztosie, gdzie słyszymy aby iść „w dobrą stronę” i wystrzegać się zła, które symbolizuje Babilon. Wers z tego numeru dobrze określa całościowe przesłanie płyty: „Wypluj brud ze swoich ust i chodź”. Na podstawie własnych doświadczeń życiowych i sytuacji, które artysta zaobserwował w otoczeniu dostajemy czysty przekaz. Zostawiamy to co złe i idziemy w stronę dobra. Moim faworytem jest zdecydowanie „Ratuj nas”, numer który jest swoistą modlitwą. Zaraz po nim „Jak daleko” i „Deszcz”, w których bardzo przyjemnie słucha się wokalu charyzmatycznego Luty. Najmniej przekonujący mnie w przekazie kawałek to „Samotna”, co do reszty nie mam żadnych zastrzeżeń. Niewątpliwą zaletą albumu jest jego treść, jednak podczas słuchania trzeba się skupić. Przyznam się, że zdarzyło mi się chwilowo za daleko "odpłynąć" myślami, przez to iż płyta jest muzycznie jednostajna i nieco monotonna. Mimo to bardzo pozytywnie odbieram produkcję i chętnie słucham od nowa.

Spójny całościowo materiał jest doskonały  do słuchania w leniwe popołudnie, skłaniając do chwili refleksji i wyciszenia wśród panującego dookoła codziennego zgiełku i chaosu (a może i „Haosu” ?)…. W skali 1-10 daję z czystym sumieniem 7. Zachęcam do sprawdzenia materiału i osobistej refleksji. Uratuj siebie. 

Autorka recenzji: Gosia Weshti



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz